DOWOLNY TEKST dowolny tekst DOWOLNY TEKST

środa, 27 lipca 2016

Wywiad z Lali dla magazynu VOS

"Lali (24) swoje pierwsze spotkanie z aktorstwem miała w wieku 7 lat, ale to telenowela Cris Moreny „Rincon de luz” była jej debiutem w tym przemyśle. Od tamtego czasu rozwijała się jej kariera aktorska w różnych telenowelach.
Z serialu młodzieżowego „Casi Angeles” powstał zespół „Teen Angels”, w którym wykonywała 5 piosenek solowych, ale już w 2014r. wydała swój solowy album „A bailar”. Dziś przygotowuje się do trasy, która obejmuje  jej ojczysty kraj, Amerykę Łacińską, Hiszpanię i Izrael."
Tak przedstawia Lali magazyn VOS, dla którego udzieliła wywiadu podczas swojego pobytu w Paragwaju. Opowiada w nim o swojej karierze, rodzinie, dzieciństwie i relacjach z innymi. Zapraszam do przeczytania.



Podczas swojej wizyty w Asuncion, jej fani zebrali się przy drzwiach hotelu Sheraton, a Lali (w rzeczywistości Mariana) podpisywała prawie 300 płyt na specjalnym spotkaniu. Lali jest wesoła, otwarta i robi wszystko, żeby zebrani mogli porozmawiać z nią o wszystkim.  „Zazwyczaj jestem impulsywna. I chociaż normalnie nie myślę zbytnio przed zrobieniem jakiejś rzeczy, myślę, że jestem zrównoważona’.
Swój czas wolny – o ile go ma -  poświęca rodzinie, przyjaciołom, ale bez wątpienia większą część czasu pracuje. Lubi się przygotowywać i robić próby. Dlatego jej rodzice wciąż pytają „jadłaś dziś?”. „Ja im zawsze piszę, żeby nie pytali o wszystko”. Z moim rodzeństwem mamy czat, jesteśmy bardzo zżyci.
Ma brata Patricio i siostrę Anę Paulę, która dała jej siostrzeńca, Santino. „Zazdrosna ciocia? Nic takiego. Wiem, że jestem numerem jeden. Jestem najbardziej kochaną ciocią, więc nie mam żadnego problemu” zapewnia Lali.

Gdzie się czujesz lepiej, na planie czy na scenie podczas koncertu?
Na szczęściu tu i tu (śmiech). Do obu podchodzę w różny sposób. Podczas show mam muzyków, tancerzy, całą ekipę utalentowanych  ludzi. Jestem dla ludzi, dla zespołu. Nie w porównaniu jest występowanie dla ludzi na żywo, praca na planie to całkiem coś innego. To tak jak praca kierownika, bardziej spokojna. To tak jakbym znajdowała się w różnych miejscach  żeby grać i śpiewać.

Jaka jest twoja ulubiona piosenka z płyty?
To trudne. Szczególne jest Amor es presente, to jedna z tych, które najbardziej mi się podobają. Wydaje mi się, że nadaje inny kolor płycie, muzycznie, tekst jest nieziemski, inny od reszty. Dla mnie jest ładna. Bardzo mi się podoba.

Trudno było pisać teksty piosenek opowiadając o swoich przeżyciach?
Mi nie sprawiło to trudności, ponieważ wszystko popłynęło jak wodospad, ale tak, kiedy piszesz jakąś znaczącą piosenkę potem myślisz „O nie, kto tego będzie słuchał? Kogo to będzie obchodziło?”. Zaczynasz mieć paranoje! (śmiech), ale to niesamowite. To pisanie to najlepsza terapia na świecie dla każdego artysty. Ja od dziecka pisałam, masz mnóstwo zeszycików, ale nie z piosenkami. Pisałam wszystko o czym myślałam, to była moja terapia. Wraz z pierwszą płytą był mój pierwszy raz kiedy pisałam piosenki. A tym drugim razem, miałam inną koncepcję, wylewałam wszystko z serca. W rezultacie wyszła bardzo osobista płyta.

Gdzie pisałaś? W domu, podczas trasy?
W ciągu tamtego roku pisałam dużo w autobusie, w trasie po Argentynie. Wracałam nieżywa do domu po nagraniach Esperanza Mia i mimo to nuciłam sobie coś i jeżeli przyszło mi do głowy jakieś zdanie, szłam i pisałam. Wstawałam rano, zawsze miałam zeszyt na stoliku przy łóżku, żeby mój pomysł nie uciekł mi z głowy. Kiedy jesteś z czymś związany, bardzo o tym myślisz nawet jeśli tego czegoś nie wykonujesz. Miałam momenty, gdy szłam do studia, zamykałam się tam i pracowałam nad konkretną piosenką, byłam w swoim świecie. Potem znajdywałam  takie natchnienie, ale prawie zawsze  podczas trasy, w samolocie.

Wolisz mieć zeszyt do pisania piosenek?
Nie piszę na telefonie, nienawidzę tego. Widziałam, że ty też masz ze sobą terminarz? Długopis ma magię. Lubię mazać; piszę z boku kilka opcji aż znajdę fragment, który mi się podoba. Wolę marnować kartki, aktywiście mnie za to zabiją (śmiech),niż kasować na telefonie. To nie jest to samo, nie inspiruje mnie.

Dorastałaś przed publicznością i zawsze byłaś osobą publiczną. Masz granicę tego co opowiadasz w mediach? Jak to kontrolujesz?
Nie, nie mam limitu. Nauczyłam się być bardziej polityczna, bo jest we mnie taka naturalna rzecz, kiedy chcę coś powiedzieć, kiedy chcę wyrazić  co mi przeszkadza. Tak jak mnie nauczyli w domu, każdy może mówić co chce, robić swobodnie co chce, ale z szacunkiem. Wierzę w tę naukę, którą wyniosłam z domu. Media są bardziej jak sojusznicy dla mnie i dla mojej pracy. Tam opowiadam o wszystkim co robię, o podróżach, muzyce, o wszystkim. Media to środek przekazu dla wszystkich pracujących do komunikacji, ale nie lubię wyrażać tam opinii na tematy, które mnie nie dotyczą. Kiedy dzieje się coś ważnego w kraju albo na świecie, robię to, ponieważ myślę, że robię to z szacunku.  Ale nie oceniam wszystkiego, wolę zachować opinię dla siebie.

W pewnym wywiadzie dla twojego kraju powiedziałaś, że nie radziłabyś, żeby inni widzieli w tobie przykład do naśladowania, dlaczego?
Ponieważ tak nie uważam. Po pierwsze, na jakim miejscu się postawię wierząc, że jestem przykładem do naśladowania? Tak, jestem przykładem jeśli chodzi o parę rzeczy. Dużo pracuję, nikt mi w życiu nic nie podarował. To jest dobry przykład dla kogoś kto np. jest młody i chcę podpisać artystyczny świat. Musi wiedzieć, że trzeba dużo pracować, z zewnątrz wydaję się wszystko kolorowe i  „wow…on jest sławny”, ale prawda jest taka, że ciągle podróżujesz, tęsknisz za rodziną, cały czas masz próby. Osiągnięcie czegoś wymaga dużo pracy. To super jeśli bierzesz taki przykład. Ja jestem młoda, popełniam błędy. Dobrze jest brać coś z osób, które nas inspirują, ale potem dobrze jest też być sobą.

Łatwo jest mieć przyjaciół w tym przemyśle?
Tak, jeśli jesteś dobrym człowiekiem albo chcesz nim być oraz masz dostrzegasz kto się do ciebie zbliża i dlaczego. Mam znajomych, którzy pracują w mediach, aktorów, producentów, piosenkarzy i tak naprawdę jest wiele osób, które nie są dobre i wiele najlepszych. I przez wszystkie lata gdy pracuję przy jakimś serialu, znajduję przyjaciela. Rzecz jasna mam także wielkich przyjaciół z którymi znam się od niedawna. Jestem z tych, którzy nie zamykają się na wyłącznie na najlepszych przyjaciołach . W ten sposób mam moją siostrę, ale również mam bliskich przyjaciół od pięciu lat. Każdy może poznawać miłych ludzi w miarę jak rośnie liczba miejsc jego pracy.

Czy kiedykolwiek byłaś ofiarą bullyingu?
Nigdy nie cierpiałam z tego powodu, ale widziałam i miałam z tym styczność. Myślę, że moje czasy szkolne różniły się od dzisiejszych. Media mają duży wpływ na społeczność. Są wpływowe, nie dlatego że są dobre czy złe, ale myślę, że mają wiele zalet i wad , z czego w tym drugim jest anonimowość. Wierzę w prawo mówienia wszystkiego, krytykowania, obnażania i naprawdę jeśli komuś coś nie pasuje, może cię zranić. Ja nie cierpiałam w szkole, wręcz przeciwnie, miałam wiele znajomych. Ale czasem zdarzały się rzeczy za bycie „znaną dziewczynką”, byli tacy, którzy chcieli zrazić do mnie innych i tacy, co mieli tylko w głowie to kim byłam. Mówiłam „ale on mnie nawet nie zna”, to było tylko dlatego, ze byłam sławna. Jako dziewczyna miała silną osobowość, byłam bardzo pyskata i nie pozwalałam, żeby ktoś mi zrobił przykrość.

Ale w niektórych swoich piosenkach nawiązujesz do bullyingu…
Tak jedna to Boomerang i drugo Reina. Boomerang napisałam przez siebie, ponieważ rozstałam się wtedy z moim ostatnim partnerem i przetrwałam tygodnie – jestem osobą, której nie dotykają komentarze o ile nie są od kogoś dla mnie ważnego albo konstruktywne, tak to śmieję się z nich i nic się nie dzieje – tygodnie, kiedy dużo mówiło się o mnie bolesnych rzeczy, kłamstw na mój temat. Zmyślają na twój temat, kłamią. Po tym wszystkim napisałam Boomerang, mówi o tym, że wszystko wraca i trzeba uważać z tym co oferujesz. Nawet jeśli cię to boli i rani, kieruj miłością, bo ona też wraca. Krytyka jest rozczarowująca, dużo łatwiej jest krytykować kogoś niż spojrzeć w lustro i samemu szukać krytyki; ale taki jest dzisiejszy świat
Drugą piosenką jest Reina. Nie odnosi się do mnie, ale tak myślę, bo to był czas kiedy bardzo często oglądałam wiadomości. Spotkałam się z rzeczami takimi jak np. że pocięli twarz dziewczynce dlatego, że była ładna. Wszystkie te ciężkie sytuacje cały czas chodziły mi po głowie. I gdy zaczęłam pracować nad piosenką (aranżacja muzyczna t oddanie hołdu dla zespołu Queen), tekst poszedł właśnie w tę stronę. Zrobiłam ją, ponieważ ten komu jest źle może ją zaśpiewać i poczuć, że jest schronienie, gdzie mógłby wykrzyczeć komuś, że mu dokuczają i żeby nie czuł się bezbronny. Piosenka nie jest o mnie, ale śpiewam ją w pierwszej osobie. Wiem od fanów, że ta piosenka ich dotyczy.

Czy w pewnym momencie swojego życia kiedy nie zgadzałaś się z jakąś częścią swojego ciała?
Zdarzyło mi się tak rozproszyć, że w końcu nie zdawałam sobie sprawy co się dzieje z moim ciałem. Pracowałam tak dużo, ze przyszedł czas, czas Casi Angeles, gdzie byłam strasznie chuda i nie zdawałam sobie z tego sprawy.  Nie było też momentu ekstremalnego zmartwienia, to był po prostu czas kiedy nawet nie patrzyłam na to co się dzieje w moim ciele. Ale potem, tak zawsze znajdziemy w sobie coś co nam przeszkadza,  ale staram się być spokojna, żeby mnie to nie przygnębiło. Znam siebie, moje ciało. Mam rytuały, które dobrze mi służą, ale nie względem wyglądu fizycznego. Na miejscu kogoś kto chce być chudziutki nie robiłabym ich, ale ja robie, bo potrzebuję energii. Jestem świadoma mojego ciała, nie przejmuję się co o nim twierdzą inni.

Co robisz, żeby odpocząć i nabrać sił?
Najlepszym miejscem jest moja rodzina. Te momenty, gdy mogę być z nimi cały dzień i nic nie robić, grillować i być z siostrzeńcem. Są sytuacje rodzinne, które ładują moją energię. A przyjaciół zapraszam często do domu. Zawsze gdy mam wolną noc, zapraszam ich na jedzenie i uwielbiam z nimi przebywać. Są też chwile, gdy nawet jeśli jesteś zmęczony i nie śpisz, odnawia się twoja ludzka energia. Jesteś na nowo ze sobą, swoją prawdą, ludźmi, swoim życiem. Ładujesz energie swoich najbardziej intymnych sfer życia.

1 komentarz: